W zeszła sobotę, w Służewskim Domu Kultury odbył się „Festiwal Chorwacki”, na który chorwacja4u dostała zaproszenie z Ambasady Chorwacji. Byliśmy z tego bardzo zadowoleni, ponieważ każde spotkanie z Chorwacją nas cieszy. Na to prawdziwe, będziemy musieli jeszcze trochę poczekać, bo do września, kiedy to planujemy właśnie podróż do Chorwacji.
Główną atrakcją tego dnia, miała być Chorwacka grupa Parni Valjak. Bardzo lubię twórczość tego zespołu, więc mój udział w tej imprezie był przesądzony. Atrakcyjny też wydał mi się program tego festiwalu i tak też było.
Miło zaskoczyło mnie miejsce w którym się odbywała ta impreza. Jeżeli nie byliście w Służewskim Domu Kultury do tej pory, to koniecznie musicie to nadrobić. Bardzo przyjemne miejsce, niczym nie przypominające, starych domów kultury, jakie mam w swojej pamięci. Miejsce piękne, nowoczesne, dobrze zaprojektowane i przemyślane, do miłego spędzenia czasu. Otoczone zielenią i bardzo ładnym, ogrodowym krajobrazem.
„Festiwal Chorwacki” zorganizowany został przez SDK, Urząd Dzielnicy Mokotów i Ambasadę Chorwacji. Festiwal krótkim przemówieniem, otworzyła Pani Ambasador A. Bekić i Burmistrz Mokotowa Pan B. Olesiński. Odegrano dwa hymny, Polski i Chorwacji. O tym jakie czekają nas atrakcje opowiedziała nam Beata Przybyszewska-Kujawa. Zaczęło się bardzo oficjalnie, ale to był ostatni taki moment tej imprezy. Później już było całkiem na luzie.
Zaskoczyło mnie, jak dobrze ludzie czuli się w tym miejscu. Jedni leżeli na trawie a inni korzystali z przygotowanych atrakcji. Dookoła SDK, zostały rozstawione namioty służące do sprzedaży i prezentacji wyrobów związanych z Chorwacją. Długo musiałabym wyliczać co tam było. Wspomnę jedynie o tych najbardziej charakterystycznych dla tego kraju takich jak:
– wino i piwo,
– pyszne chorwackie oliwy, była możliwość degustacji,
– słodycze i pieczywo, np. burek,
– chorwackie przyprawy, prezentowane przez Podravkę,
– wyroby z kamienia i naturalne kosmetyki.
Dla każdego coś miłego.
Przygotowano również szeroki program imprez muzycznych. Mieliśmy możliwość obejrzeć i usłyszeć:
– koncert wirtuoza akordeonu Martina Kutnara,
– koncert orkiestry mandolinistów „Petrenca”,
– występ chóru dziecięcego,
– zespołu wokalnego ”Ćuvite”.
Mogliśmy obejrzeć wywiad z rzeźbiarką w marmurze z wyspy Brać, pokaz filmów, zabawy taneczne i konkursy z nagrodami. W glinianym piecu pieczony był Soparnik i chleb kukurydziany, którego mogliśmy spróbować wraz z oliwą z Istrii.
Można też było zjeść bardzo dobre chorwackie jedzenie. Naprawdę było wyśmienite, ze świeżego, specjalnie sprowadzanego mięsa. Smakiem i zapachem bardzo przypominało mi potrawy, jakie zwykłam jadać, w trakcie pobytów w Chorwacji. Jedzenie połączone ze świetnym chorwackim winem, było prawdziwą ucztą. Zmysły smaku i wzroku były naprawdę usatysfakcjonowane i to nie ostatni raz tego wieczoru. To było coś dla ciała, ale odnalazłam również coś dla ducha. Było tym, stoisko z książkami o Chorwacji oraz książki chorwackich pisarzy po polsku, dla mnie rarytas ponieważ nie jest łatwo coś takiego znaleźć.
Na początku wspomniałam, że największym wydarzeniem miał być koncert Parni Valjak, ale dla mnie równie miłymi chwilami, było spotkanie w realu z ludźmi, poznanymi w internecie. Wszyscy z nich, w przeróżny sposób są związani i zafascynowani Chorwacją. Byli to starzy i nowi znajomi.
Spotkałam blogerów piszących o Chorwacji, ludzi prowadzących grupy chorwackie na facebooku oraz absolutnie rewelacyjnych cromaniaków należących do tych grup. Wszyscy, ale to wszyscy, wydali mi się bardzo pozytywnie zakręceni na punkcie Chorwacji. Cały czas zastanawiam się, dlaczego ten kraj tak działa na człowieka, że od pierwszego kontaktu z nim, uzależnienia. O tym nie jeden raz rozmawialiśmy, ale nic jednoznacznego z tych rozmów nie wynikło. To jest jakaś bardziej skomplikowana sprawa.
Zaczęły się rozmowy na różne tematy, ale głównie o Chorwacji. O podróżach, miejscach wartych zobaczenia, apartamentach, jedzeniu, książkach, muzyce itd. Długie Polaków rozmowy, przerywane następną szklaneczką wina, piwa lub kawy w oczekiwaniu na ulubiony band.
Miłym zaskoczeniem była wiedza moich rozmówców na temat Chorwacji. Naprawdę była ona bardzo rozległa i nie kończyła się jedynie na znajomości kuchni chorwackiej, choć niektórzy z nich, zgłębili ją doskonale. Równie dobrą znajomością mogli pochwalić się na temat literatury chorwackiej oraz bardzo swobodnie poruszali się w zagadnieniach związanych z muzyką. Mogłam się o tym przekonać w trakcie koncertu Parni Valjak, kiedy to Polacy wraz z rodowitymi Chorwatami wspólnie z wokalistą, śpiewali piosenki zespołu, doskonale znając wszystkie słowa. Nie jeden raz na twarzy wokalisty, widać było zadowolenie i zdziwienie z tego faktu. Ci ludzie nie znaleźli się tu przypadkiem. Oni doskonale wiedzieli, że mają wyjątkową możliwość oglądania gwiazdy sceny muzycznej Chorwacji i nie ukrywali swojej radości z tego faktu. Fajnie było to oglądać.
Dookoła, na przemian, można było usłyszeć język polski i chorwacki. Bez wątpienia było to święto ludzi zakochanych w Chorwacji i nikt tego nie ukrywał.
Zdarzały się sytuacje, że ludzie całkiem dla siebie obcy, zaczepiali się aby móc ze sobą porozmawiać. Tak było również z nami. Rozmawialiśmy coś o Puli, na co doszli do nas Chorwaci i powiedzieli, że oni są z Puli. Gdy powiedzieliśmy, że piszemy o Chorwacji i podaliśmy nazwę naszego bloga chorwacja4u, to oni powiedzieli nam, że kilka dnie wcześniej widzieli nasz samochód z tym napisem i specjalnie do nas machali, aby nas zatrzymać i porozmawiać. Czy to nie jest piękne? Oby jak najwięcej takich zapaleńców chodziło po świecie i żeby ludzie się łączyli w swojej miłości a nie dzielili w nienawiści. Oby.
Rozmawiając ze spotkanymi ludźmi, czuło się w nich bratnie dusze. Nic nie trzeba było specjalnie tłumaczyć, chwytali wszystko w lot, chyba dlatego, że kochają ten sam kraj i tą samą muzykę. Na co dzień, mówiąc o chorwackiej muzyce muszę ludzi przekonywać do jej wysłuchania. Tu było wszystko jasne, lubiliśmy to samo i odbieraliśmy na tych samych falach.
Pierwszy chyba raz w czasie towarzyskich rozmów na temat Chorwacji, nikt nie zadał mi pytania: ”Dlaczego ty cały czas w kółko jeździsz do tej Chorwacji? Przecież jest tyle pięknych i tanich wycieczek samolotowych na które można pojechać…”
Ludzie których tu spotykałam, dobrze wiedzą, dlaczego cały czas jeżdżę tylko do Chorwacji.
Oni czują to samo co ja, dlatego spotkanie ich było bardzo miłe i to wydaje mi się najcenniejszym wydarzeniem tego wieczoru.
Czy pyta się zakochaną osobę, dlaczego kocha? Kocha i już.
Rozmowy te przerywaliśmy od czasu do czasu, aby obejrzeć przygotowane atrakcje. Było ich naprawdę dużo i każdy mógł znaleźć coś dla siebie. Czas mijał bardzo szybko.
Koncert zespołu Parni Valjak był rewelacyjny. Muzycy byli świetni, naprawdę świetni. Wokalista Aki Rahimovski to po prostu torpeda, bardzo energetyczny i dobrze śpiewał na żywo. Ani na chwilę nie ustał w miejscu, bardzo trudno mu było zrobić dobre zdjęcie.
Taki dobry zespół, a trochę wydaje mi się, że jest nie doceniony w Polsce, bo przecież jeszcze więcej ludzi mogło go obejrzeć. Było miejsce na to. Chyba nie do wszystkich dotarło, jaka to była świetna okazja na zobaczenie i wysłuchanie świetnego bandu. Koncert trwał około dwóch godzin.
Po koncercie mieliśmy niezwykłą przyjemność spotkać się osobiście z Panią Ambasador Chorwacji i zrobić na pamiątkę wspólne zdjęcie. Byliśmy szczęśliwi, że Pani Ambasador znalazła dla nas czas i zechciała nam go poświęcić.
Dzięki wstawieniu Pani Ambasador i wcześniejszym pertraktacjom naszego dobrego duszka Agi, mieliśmy możliwość spotkać się z wokalistą grupy Akim. Było to niezwykłe przeżycie, spotkać się twarzą w twarz ze swoim idolem. Okazał się bardzo sympatycznym człowiekiem, który mimo zmęczenia po wyczerpującym koncercie, okazał nam bardzo dużo cierpliwości. Jak przyszliśmy do niego, to jego muzycy jedli kolację. On natomiast zdecydował się poświęcić nam swój czas. Z wielką cierpliwością i humorem pozował z nami do zdjęć. Nie zauważyłam żadnego zniecierpliwienia i znużenia z jego strony. Byliśmy totalnie nakręceni całą sytuacją, a więc spokojem raczej nie grzeszyliśmy. Aki z wielkim spokojem znosił cały zamęt będący dookoła niego i starał się ułatwić nam zrobienie jak najlepszego zdjęcia.
Tak sobie teraz myślę, że bycie artystą to wcale nie jest taka lekka praca.
Była to bardzo dobra impreza z pozytywna energią. W przyszłym roku dni Chorwacji na pewno nie przegapię i mam nadzieję, że znowu trafię na prawdziwych cromaniaków, bo z nimi świat jest zdecydowanie bardziej kolorowy.
Pozowanie do zdjęć z Akim było ostatnim punktem, tego bardzo sympatycznego dnia.
No, jeszcze wspólny powrót do domu, przy piosenkach Thompsona też można do przyjemności zaliczyć. Jestem pewna, że cromaniacy zrozumieją o czym mówię…
Wielu ludziom obiecałam zdjęcia. Jeżeli ich nie znaleźliście na stronie, zgłoście się do mnie. Mam ich wiele, nie wszystkie mogły znaleźć się w tym miejscu.
Niektórych nie potrafię zidentyfikować po nazwisku, więc przydałaby mi się pomoc z Waszej strony, zainteresowanych proszę o kontakt. Wszystkich serdecznie pozdrawiam i do zobaczenia …. gdzieś…