Dlaczego pojechałam do Ćavoglave?
Myślę, że dla wielu ludzi Chorwacja to tylko morze i miejsca nad nim leżące. Dla niektórych, są oni chyba mniej liczni, Chorwacja warta jest większego i dokładniejszego poznania. Skoro czytasz ten tekst, to chyba zaliczasz się do tych drugich i wiesz więcej od przeciętnego turysty lub chcesz wiedzieć więcej.
Pomysł przyjazdu do Ćavoglave powstał pięknego letniego poranka, podczas pobytu w Chorwacji. Tego dnia, wcześnie rano obudziła mnie piosenka Marko Perkovića Thompsona. Wprowadziło mnie to w bardzo dobry humor a dlaczego, zaraz postaram się wyjaśnić.
To, że lubię jego piosenki, chyba wiedzieli wszyscy. Mówiłam o nich często i starałam się innych do nich przekonać. Często tak bywa, gdy chcemy podzielić się czymś dobrym, z najbliższymi. Nie odnosiło to jednak żadnego skutku. Raczej nikt nie wyrażał zainteresowania tymi piosenkami.
Wieczór poprzedzający wspomniany poranek był bardzo miły. Spędziliśmy go, przy dobrym winku i jedzeniu, ze znajomymi, którzy mieszkali w Chorwacji, w tym samym apartamencie, co my. Atmosfera i sceneria były znakomite. Spojrzałam na piękny zachód słońca nad Adriatykiem i pomyślałam: „Jest tak pięknie i czegoż można jeszcze chcieć do szczęścia? Mamy tu wszystko, co dobre: piękno otaczającej przyrody, wino, jedzenie i towarzystwo.
Cóż człowiek może jeszcze chcieć więcej?”
Pierwsza myśl była taka, że mamy wszystko, ale druga – potrzebna jest jeszcze muzyka.
Jaka muzyka? Taka, która podkreśli, że jesteśmy w naszej ukochanej Chorwacji. Muzyka chorwacka.
Zaczęłam, więc puszczać z YouTuba piosenki Marko Perkovića Thompsona, w tym „Bojna Ćavoglave”. Cichutko, dyskretnie, aby nie zakłócać naszych rozmów. Czasami któraś z piosenek, zainteresowała kogoś bardziej, wtedy opowiadałam, o czym mówi tekst. Przez cały wieczór muzyka była w tle rozmów. Wydawało się, że nikt nie zwraca na nią uwagi. Wieczór, jak wszystko, co miłe, szybko minął. Na drugi dzień zostałam obudzona właśnie piosenką Marko Perkovića Thompsona. Płynęła ona z apartamentu z góry, a później również z dołu. I to był właśnie ten poranek, gdy pomyślałam, że muszę pojechać do Ćavoglave. Jeżeli te piosenki znajdują cały czas nowych odbiorców i tak pięknie wpadają w ucho, o czym świadczył wczorajszy wieczór, to muszę zobaczyć miejsce „gdzie się to wszystko zaczęło”.
Wieś Ćavoglave
Minęło 25 lat od powstania piosenki „Bojna Ćavoglave”. Piosenka ta została napisana w wiosce, w której się urodził i wychowywał Marko Perković, noszącej nazwę Ćavoglave.
Wieś jest bardzo wyjątkowa. W latach 1991-1995 znajdowała się na linii frontu, w trakcie wojny z Serbami. Nie wiem ilu wtedy liczyła mieszkańców, dzisiaj liczy około 200 osób.
Do historii przeszła, jako jedyna wieś znajdująca się na linii frontu, która nie została zdobyta przez Serbów. Oddziały partyzanckie, złożone z mieszkańców wsi, odparły ataki liczniejszych i lepiej uzbrojonych Serbów z Krajiny, wspieranych przez Jugosłowiańską Armię Ludową. Ćavoglave nie poddało się, ani też nigdy nie uległo Serbom w czasie trwania wojny. Z tego, do dnia dzisiejszego, Chorwaci są bardzo dumni.
Wioska jest cicha i urokliwa. Przepływa przez nią rzeka Ćikola, która była znaczącym miejscem w trakcie wojny. Mnie nie udało się jednak zobaczyć, będącego na niej, znanego wodospadu, ponieważ w tym czasie co byłam, woda w niej wyschła. Bardzo byłam tym faktem rozczarowana.
Dojechaliśmy do wioski bardzo wąskimi drogami, prowadzącymi przez wzgórza i przez doliny. Chorwacja jest bardzo pięknym krajem również poza obszarami nadmorskimi. Po obejrzeniu tej wioski, postanowiłam więcej uwagi poświęcić tym właśnie rejonom.
Historia jednej piosenki
Piosenka też miała swoją historię.
W 25 czerwca 1991 roku, Chorwacja ogłosiła swoją niepodległość. Federalne władze Jugosławii nie zamierzały na to pozwolić. Jedność wielonarodowego państwa postanowiły utrzymać za wszelką cenę. Jednocześnie Serbowie, którzy mieszkali w Chorwacji, postanowili stworzyć własne państwo w Krajinie. Tak zaczęło się piekło wojny, zwanej w chorwackiej historiografii, wojną o niepodległość. Trwała ona do 1995 roku. Los sprawił, że jedna z linii frontu biegła niedaleko dalmatyńskiej wioski Ćavoglave, rodzinnej wsi Marko Perkovića. Brał on udział w walkach, podobnie jak wielu młodych Chorwatów. Walczył na pierwszej linii frontu.
„Bojna Cavoglave” powstała między dwoma serbskimi bombardowaniami jego wsi. Kiedy ustał świst pocisków, Marko i jego znajomi wzięli gitary w ręce i cicho grali. Towarzyszyło im zawołanie, dedykowane Serbom: „Nie chcemy was w Ćavoglave!”. Z tego hasła zrodziła się pieśń pełna siły i przekonania. To zaważyło na fakcie, że stała się hitem. Marko i jego przyjaciele układali wers po wersie, a kiedy skończyli, Marko pozbawił ją zbędnych zdań i dodał muzykę. Taka wersja jest w oficjalnej biografii Thompsona. Perković nagrał utwór za pomocą zwykłego magnetofonu, ku pokrzepieniu serc walczących w okopach.
W tej amatorskiej wersji piosenka krążyła po Chorwacji, a on i jego towarzysze w tym czasie, jako zwykli żołnierze zajęci byli walką i trudami frontowego życia. Jako pierwszy w radiowy eter puścił ją Edo Gracin, kierownik muzyczny Radia Split.
Marko nawet nie przypuszczał, że jest twórcą hitu. W święta Bożego Narodzenia 1991 roku prosto z linii frontu, MPT przyjechał do Splitu, aby w miejscowym studio nagrać pierwszy singiel.
Popularność „Bojna Cavoglave” szerzyła się błyskawicznie, piosenki słuchała cała Chorwacja. Wszystkie stacje radiowe, które nadawały na terenach objętych walkami, rozpoczynały i kończyły program hitem Marka. Na początku 1992 roku ekipa lokalnej stacji telewizyjnej w Splicie nagrała teledysk do tej piosenki, który potem emitowała chorwacka telewizja.
Różne złe rzeczy dzieją się w trakcie działań wojennych. Ci ludzie tworzyli w tamtych strasznych czasach, widząc makabrę wojny. Musimy o tym pamiętać, gdy teraz, w trakcie pokoju, słuchamy tych piosenek, siedząc wygodnie w fotelu. Szczególnie trzeba o tym pamiętać, kiedy mamy wydawać opinie o tamtych czasach.
Kościół we wsi Ćavoglave ufundował Marko Perković Thompson
Piosenka ta była wstępem, do wielkiej kariery Marko Perkovića Thompsona. Po osiągnięciu dużej popularności, Marko Perković Thompson, mieszkańcom wsi, ufundował piękny kościół. Kościół został poświęcony chorwackim ofiarom wojny domowej. Co roku w święto państwowe, 5 sierpnia w „Dzień zwycięstwa i ojczyźnianego dziękczynienia oraz obrońców Chorwacji„ w wiosce odbywa się koncert charytatywny.
Kościół zbudowany jest z kamienia. W środku jest bardzo jasny, dominują białe ściany, piękna jasna podłoga zrobiona z kamienia wypolerowanego na błysk. Na ścianach są białe rzeźby, nad ołtarzem wisi krzyż. Nowoczesne ławki wykonano z jasnego drewna. Drzwi wejściowe zostały zrobione również z jasnego, solidnego drewna.
Nie zrobiłam zdjęć, bo w trakcie mojego pobytu trwała msza, na którą poszłam. Zaskoczyło mnie to, że wszystkie modlitwy są takie same jak nasze, tylko mówione w języku chorwackim. Gdy odwiedziłam Ćavoglave, kościół był pełen modlących się ludzi. Modlących się bardzo żarliwie. Piękne przeżycie i pełne dobrych emocji.