Mój pierwszy raz

Ten film jest dla mnie bardzo ważny. Zaczął moją przygodę z nowym wymiarem robienia zdjęć a raczej filmów. To był pierwszy raz, kiedy w Chorwacji puściliśmy drona. W zasadzie mój mąż puścił, bo dla mnie jest to „ diabelne licho” i cały czas mi się wydaje, że chce mi gdzieś zwiać. Ja dzielnie towarzyszę mężowi w trakcie latania i ”robię” za reżysera, czyli oglądam kadr na dodatkowym ekranie i mówię, co jest fajne, co trzeba zmienić i gdzie lecieć. Kupiliśmy drona przed wyjazdem i dlatego nauka głównie miała miejsce na łąkach. Są to zupełnie inne warunki niż w Chorwacji, gdzie naprawdę trudno jest znaleźć równy kawałek ziemi potrzebny do startu i lądowania. Dla mnie lądowanie, nie wiem czemu, zawsze wydaje się ważniejsze. Główna różnica między Polską a Chorwacją polega również na tym, że drona głównie puszcza się nad wodą, bardzo często w otoczeniu wysokich skał, co stanowi pewne wyzwanie. Mnie to zawsze leciutko przeraża i pobudza moją niezdrową wyobraźnie, co to będzie jak wpadnie do wody lub na skały?
Polub mnie
Omiś Nemira

Foto: Katarzyna Dorycka

O takich historiach, z wielkim zapałem, opowiadali mi wszyscy znajomi w momencie, gdy dowiadywali się, że chcemy kręcić filmy z drona. Znam, zatem mnóstwo historii o tym gdzie i jak ludzie stracili drona. Z tych historii wzięło się moje przekonanie, że wcześniej czy później my naszego też stracimy. Ja wolałabym jednak, jak już musi to się stać, żeby to jednak było zdecydowanie później, ponieważ to latanie mnie bardzo wciągnęło.

Mnóstwo fajnych ludzi, dzięki dronowi, poznaliśmy. Ściślej. Mąż wzbogacił się o wielu kumpli. Zawsze wygląda to mniej więcej tak, że jak mąż startuje, to nie wiadomo skąd, znajduje się przy nim jakiś facet z szerokim uśmiechem. Staramy się wybierać bezludne miejsca, wcześnie rano, kiedy nie ma żywego ducha. Obserwator jednak zawsze skądś się znajdzie i zaczynają się cudne opowieści. Uwielbiam obserwować ludzi, zakręconych w jakimś temacie. Wtedy rośnie we mnie wiara w człowieka, że jak go coś interesuje, to jest zrobić w stanie wszystko. Lubię wierzyć, że człowiek jest z natury dobry i mądry i jak chce to może wszystko.

WŁĄCZ DŹWIĘK

Video: Katarzyna Dorycka,
Pilot drona: Wiktor Dorycki,
Muzyka: Matoma – Running Out

Mężczyzn to urządzenie niewiarygodnie hipnotyzuje. Nie wiem dlaczego? Ja go lubię tylko dla obrazów które z niego płyną. Zawsze, mam nadzieję, że będą wyjątkowe. To się jednak sprawdza, tylko w małym ułamku procenta, porównując z ilością czasu i energii jaką w te akcje wkładamy. Zawsze jest coś nie tak ze światłem – za słabe lub za silne. No, cóż, na słonko w jakim kierunku i jak mocno świeci, to ja wpływu nie mam. Ono, generalnie, zawsze jest z nie tej strony. Czasami jedziemy do jakiegoś miejsca kilka godzin, aby stwierdzić, że nic nie da się nakręcić, właśnie z powodu święcącego nie w tym kierunku słonka.

W duża dygresję wpadłam a chciałam pisać o wpływie drona na facetów. O ile ja czekam na te genialne filmy i zdjęcia, to facetów kręci sam fakt, że to lata. Tak mi się wydaje. Przecież nie chodzi im o te filmy, bo z nich nie skorzystają. Nawet jak są na tych filmach, oni wcale nie chcą skorzystać. Przekonałam się o tym, rozmawiając z nimi. Ich interesuje samo to latające urządzenie i fakt, że „to” lata. To jest sztuka dla sztuki.

Wracając do filmu. To był właśnie mój ten pierwszy raz, kiedy w Chorwacji puściliśmy drona. Wierzcie mi, emocje które temu towarzyszyły były naprawdę wielkie. Przynajmniej moje. Później, już te emocje były zupełnie inne. To jest powód dla którego ten film jest dla mnie bardzo ważny. Takie „pierwsze koty za płoty”. Mam nadzieję, że się Wam spodobał.

Komentowanie jest wyłączone