Na wyspie Hvar byłam już kilka razy. Zazwyczaj zatrzymywaliśmy się po jej północnej części. Miało to swoje wady i zalety. Zaletą są liczne zatoczki o łagodnych brzegach, co jest przyjemne przy wchodzeniu do wody. Woda przy brzegu jest płytka a w miarę wchodzenia staje się coraz głębsza. Takich miejsc w Chorwacji nie jest bardzo duża. Chorwacja słynie głównie z pięknych,ale skalistych plaż. Po północnej stronie Hvaru brzegi są łagodne. Wadą tej strony jest fakt że te urokliwe zatoczki, od godzin popołudniowych są w cieniu. Po tej stronie rośnie dużo piniowych sosen, bardzo często nad brzegiem morza. To one właśnie dają ten cień. Woda w miejscach zacienionych jest chłodniejsza. To bywa niekomfortowe przy wychodzeniu i wchodzeniu do wody, co zazwyczaj ze względu na kamienie, trochę trwa.
W sezonie, w upalne lato może to być wielką zaleta, my jednak najczęściej jeździmy do Chorwacji we wrześniu. W tym czasie takich dużych upałów już najczęściej nie ma. Wieczorne kąpiele bywają za chłodne. Różnica temperatur powietrza między północną a południowa stroną Hvaru wynosi około 3-4 ° C. Jaka jest różnica w temperaturze wody, nie wiem. Fakt jest taki że kąpiąc się we wrześniu po południowej części, nie bywa mi chłodno, czego nie mogę powiedzieć przy kąpaniu po północnej części wyspy Hvar.
Fot: Katarzyna Dorycka
Dodatkową niedogodnością w tym czasie jest również znalezienie apartamentu z tarasem który, w godzinach popołudniowych, byłby w słońcu. Słońce tu najczęściej na tarasie bywa tylko rano, a po południu jest cień. Wiąże się to również z ilością światła w środku apartamentu. Ja do Chorwacji, jadę po słonko, dlatego lubię czasami je mieć bez ograniczeń.
Wybierając się w tym roku do Chorwacji, tzn w 2014, prognozy pogody nie były zachęcające, delikatnie mówiąc. Wszędzie lało…… Niektóre miasta były zalane od ciągłych opadów deszczu, dlatego postanowiliśmy tym razem, pojechać na południową część wyspy Hvar.
Do tej pory, ze względu na psa, zazwyczaj zatrzymywaliśmy się, w odludnych małych miejscowościach. W tym roku, nie bez obaw, padło na miasto Hvar. Najmodniejsze i najbardziej znane miasto w Chorwacji. Znane z miejsc historycznych a modne ze względu na knajpki, oraz bardzo ekskluzywne hotele i apartamenty.
Zatrzymaliśmy się w apartamencie leżącym nad samym morzem, z widokiem na wyspy Paklińskie czyli Piekielne wyspy. Tam właśnie znajdowały się najmodniejsze plaże, do których można było się dostać taksówkami wodnymi.
Najbliższą wysepką jest Pokonji Dol. Wysepka o powierzchni 1,67 ha i długości linii brzegowej 466 m. Na wyspie znajduje się latarnia morska. Jest oddalona około 2 km od centrum Hvaru.
Fot: Katarzyna Dorycka
Naprzeciwko leży tor wodny, którym wpływają łodzie, poprzez kanał Pakliński, do portu w mieście Hvar. I to czyniło że widoki z tarasu stawały się niepowtarzalne. Oprócz widoku urokliwych wysepek, mogliśmy podziwiać wszystkie pływające jednostki chcące zawinąć do pobliskiego portu. Przekrój był ogromny, od malutkich rybackich łodzi, poprzez duże statki handlowe lub turystyczne wpływające do portu. Najbardziej regularne były promy, według których można regulować zegarki. Najpiękniejsze były żaglowce i jachty. Można je w pełnej krasie podziwiać w centrum Hvaru, zacumowane przed najlepszymi hotelami i knajpkami. Większe jednostki stoją na redzie. Do portu ze względu na bezpieczeństwo, wpływa się na silniku, trzeba zwinąć żagle. Słysząc silniki, najczęściej wczesnym rankiem, zrywałam się z łóżka aby zobaczyć co wpływa, i zrobić ewentualnie zdjęcie. Te największe żaglowce wpływały najczęściej o wczesnych porach, około 5-6 rano.
Fot: Katarzyna Dorycka
Któregoś dnia zlękłam się naprawdę. Duży statek zbliżał się z daleka. Siedziałam na tarasie aby mu zrobić zdjęcie. Gdy był naprawdę blisko, zmienił kierunek w jakim się poruszał. Zaczął płynąć wprost na mnie. Zbliżał się coraz bardziej a zaczęłam się zastanawiać czy nie powinnam podnieść alarmu, żeby wszyscy mieszkańcy mojego domu, zaczęli uciekać. Zaczęły przypominać mi się różne sceny z katastroficznych filmów jakie oglądałam. Najbardziej zapamiętałam scenę, jak wielki statek wbija się w nabrzeże małego miasteczka stojącego nad morzem i burzy tamtejsze domy. To miasteczko z filmu leżało znacznie dalej od morza, niż linia domów w których mieszkaliśmy my. Naprawdę byłam spanikowana. W pewnym momencie statek skręcił w lewo i ustawił się równolegle do linii brzegowej i spokojnie kontynuował wpływanie do portu. Oblałam się potem, na myśl jaką idiotkę mogłam z siebie zrobić, budząc ludzi o 5 rano okrzykiem aby się ewakuowali. Później się okazało że procedura wpływania do portu była taka sama dla większych jednostek. Najpierw będąc daleko płynęły równolegle do linii brzegowej, później na wysokości mojego tarasu zmieniały kierunek prostopadle do brzegu, aby z powrotem płynąć równolegle do brzegu.
Mieliśmy szczęście zobaczyć na żywo piękny pięciomasztowiec zwany BALTIC BEAUTY który został zbudowany w 1926r. w Holandii i początkowo służył do połowu ryb. W 1979 r. został zakupiony przez jego obecnego właściciela Kapitana Victora Gottlow, który przekształcił go w statek żeglarski. Od 1990r. Baltic Beauty uczestniczy w wielu imprezach żeglarskich. Szkoda tylko że nie udało nam się go zobaczyć pod żaglami, naprawdę piękny.
Ogólnie decyzja zatrzymania się w mieście Hvar była udana, choć pogłoski o tłumach były prawdziwe. Plaże leżące w mieście są mała, zatłoczone. Na plaże trzeba było wyjeżdżać z miasta.
Główną zaletą pobytu w mieście Hvar, był bardzo wygodny apartament, przez cały dzień słoneczny taras i ładne otoczenie. Będąc w okolicach domu, w którym mieszkaliśmy, był ładny park oraz miłe dla oka widoki.
Fot: Katarzyna Dorycka
Wieczorne spacery do centrum, liczne knajpki i dobre jedzenie w restauracjach. Lepsza też była możliwość zakupów i oferta towarowa. W małych miejscowościach oferta towarowa bywa mocno ograniczona.
Na pewno nie jest to miejsce dla ludzi lubiących spokój, puste plaże i nie lubiących tłumów. Warte jednak obejrzenia bo ma swój niepowtarzalny klimat.